Nasza oferta
Dla rodziców
Przedszkolaki

Jan Paweł II

 

KAPŁAŃSTWO KAROLA WOJTYŁY

 

1 listopada 1946 roku Książę Metropolita kardynał Sapieha osobiście wyświęca Karola Wojtyłę na księdza.

15 listopada 1946 roku 26 letni ksiądz Karol Wojtyła wraz z zaprzyjaźnionym klerykiem Stanisławem Starowieyskim jedzie pociągiem do Paryża, by stamtąd udać się wprost do Rzymu. Rozpoczyna się pierwsza zagraniczna podróż przyszłego Papieża: półtoraroczne studia w Rzymie. Młody ksiądz każdą wolną od nauki chwilę poświęca na zwiedzanie miasta i okolic. Odwiedza też wszystkie włoskie sanktuaria. Wiosną 1947 roku udaje się do San Giovanni Rotondo niedaleko Neapolu, gdzie uczestniczy we mszy odprawianej przez kapucyna Ojca Pio, słynnego stygmatyka. Wojtyle udaje się dotrwać w kolejce do spowiedzi u Ojca Pio. Niektórzy świadkowie twierdzą, że ten wysłuchawszy go, klęknął przed nim i przepowiedział, że zostanie powołany na Tron Piotrowy i przeżyje zamach na swoje życie.

Po zdaniu wszystkich egzaminów „z najwyższą pochwałą" i otrzymaniu tytułu uprawniającego do nauczania w seminarium, Wojtyła rozpoczyna zasłużone wakacje. Ich program został zaplanowany przez arcybiskupa Sapiehę i obejmował pracę duszpasterską wśród skupisk polonijnych robotników we Francji, Holandii i Belgii.

Po wakacjach pisze swą rozprawę doktorską „Zagadnienia wiary u świętego Jana od Krzyża". Ta niezwykle trudna rozprawa, napisana w całości po łacinie, otrzymuje najwyższe noty. Ksiądz Wojtyła nie otrzymuje jednak tytułu doktora Świętej Teologii, gdyż według obowiązujących na uczelni przepisów warunkiem jego przyznania jest opublikowanie doktoratu drukiem. A ubogi ksiądz z Polski nie ma na to pieniędzy. Dopiero w połowie 1948 roku, już po powrocie do kraju, uzyskuje polski doktorat.

Po powrocie z rzymskich studiów objął posadę wikarego w małej parafii Niegowić. Zdaniem niektórych krakowskich przyjaciół arcybiskup Sapieha wysłał księdza Karola do Niegowici na wygnanie. Uważali oni,  że z dala od skupisk inteligenckich i kontaktów intelektualnych świetnie zapowiadająca się kariera naukowa Wojtyły zostanie zniszczona. Sapieha miał jednak swoje, zupełnie inne powody. Chciał, by po teoretycznych, oderwanych od realiów studiach w Rzymie Karol poznał rzeczywistość Kościoła na każdym poziomie i mógł rozwinąć swoje talenty duszpasterskie.

Młody wikary oczywiście z właściwym sobie entuzjazmem i energią zabrał się do pracy. Od razu narzucił  sobie surowy rygor. Wstawał o piątej rano, odprawiał mszę, a potem konnym wózkiem lub piechotą udawał się w objazd parafii. Na wozie cały czas czytał, a idąc piechotą, modlił się lub medytował. Wieczorami pisał. W tym czasie powstał jego artykuł o księżach – robotnikach, z którymi się zetknął we Francji. Tekst wydrukowano w Tygodniku Powszechnym na pierwszej stronie. Większość czasu spędzał jednak wśród parafian. Poproszony o pomoc, nigdy jej nie odmawiał. Pomagał dzieciom odrabiać lekcje. Szczególnie dużo czasu spędzał z młodymi ludźmi. Zaraził ich swoją pasją teatralną i stworzył amatorski zespół. Organizował dla młodych wycieczki do lasu i po okolicy, grał z nimi w siatkówkę, wieczorami zaś siadał do wspólnego ogniska. Pobierał też lekcje jazdy rowerem. Ale, podobno nie szło mu to najlepiej. Tłumaczył, że nie jest w stanie opanować tej sztuki, bowiem „trudno mu utrzymać równowagę".

Z nowym bagażem doświadczeń wrócił do Krakowa w marcu 1949 roku powołany na nową placówkę. Tym razem był to Kościół św. Floriana położony w centrum miasta. Tu także szybko się okazało, że potrafi zdobyć zaufanie wśród młodzieży akademickiej. Szybko nawiązał z nimi bliski kontakt, ujmując ich swoją młodością, taktem, pogodnym usposobieniem i poczuciem humoru. Prowadził wykłady, organizował dyskusje na najróżniejsze tematy, chodził ze studentami do teatru i do kina, grywał w szachy. Jego rekolekcji adwentowych czy wielkopostnych słuchały w skupieniu tłumy dziewcząt i chłopców. Sam będąc młodym uznał, że zwykła praca duszpasterska tu nie wystarczy, że młodzież potrzebuje go także poza kościołem Wpadł więc na pomysł wspólnego wędrowania. Początkowo były to wypady w pobliskie Gorce i Beskidy, potem dalej – w Bieszczady, a później także na dłuższe spływy kajakowe po Pojezierzu Kaszubskim czy Mazurach.

Wojtyła traktował te wyprawy jako doskonałą okazję do niczym nie skrępowanej pracy dydaktycznej. Zdawał sobie sprawę, że pobyt na łonie natury sprzyja pogłębieniu kontaktów, skupieniu i ułatwia wymianę myśli. Ponieważ w tamtych czasach księża nie mogli zajmować się pracą z młodzieżą poza kościołem, ksiądz Karol podczas tych turystycznych wypraw nie nosił sutanny, tylko ubierał się w skromny sportowy strój. Dla niepoznaki, aby nie mieć problemów z milicją, młodzi przyjaciele zaczęli nazywać go ”Wujkiem".

Wiele interesujących kontaktów nawiązał Karol Wojtyła w tym czasie z krakowskimi intelektualistami i artystami. Rosło grono przyjaciół, dzięki którym młody, skromny ksiądz stał się znaną i coraz bardziej wpływową krakowską osobistością. Z tego też okresu pochodzą wiersze publikowane pod pseudonimem Andrzej Jawień i Stanisław Andrzej Gruda oraz dramat o bracie Albercie (Adamie Chmielewskim), wystawiany później jako „Brat naszego Boga".

Po dwuipółrocznej pracy wikarego u św. Floriana, w połowie 1951 roku nastąpiły wydarzenia, które pchnęły księdza Karola do zupełnie innych zadań...

23 lipca 1951 roku, w wieku 85 lat, umiera największy mistrz Wojtyły, uwielbiany przez społeczność Krakowa, kardynał Adam Stefan Sapieha. Śmierć mistrza mocno wstrząsnęła Karolem. Zgodnie z jego wolą przez dwa lata poświęcił się pisaniu pracy habilitacyjnej pod tytułem „Ocena możliwości oparcia etyki chrześcijańskiej na założeniach systemu Maxa Schelera". Ten dwuletni okres wykorzystywał także na twórczość poetycką i intensywną naukę angielskiego.

Pisywał też dość dużo do „Tygodnika Powszechnego": artykuły publicystyczne i poezje. Oprócz publikacji, ksiądz Wojtyła wygłaszał kazania oraz organizował dyskusje ze studentami.

12 grudnia 1953 roku Rada Wydziału Teologicznego Uniwersytetu przyjęła jednogłośnie jego pracę habilitacyjną, jednak ks. dr Karol Wojtyła nie uzyskał habilitacji, gdyż nie wyraziło na to zgody Ministerstwo Oświaty, któremu podlegały wszystkie wyższe uczelnie. Ksiądz Wojtyła wrócił zatem do dawnych obowiązków, koncentrując się na pracy wychowawczej z młodzieżą.

Kiedy w 1954 roku władze zamknęły wydział teologii na Uniwersytecie Jagiellońskim, zaczął wykłady w seminariach w Katowicach, Częstochowie i Krakowie, a także na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Ciągle podróżował. W roku 1956 ksiądz Karol Wojtyła na dobre zadomowił się na KUL – u. Wykładał tu m.in. teologię moralną i etykę małżeńską. Pod koniec roku zaproponowano mu objęcie katedry etyki, co było dla 36 – letniego kapłana dużym wyróżnieniem. Mieszkał jednak nadal  w Krakowie, z którego dojeżdżał 12 godzin pociągiem.

Od razu zjednał sobie nie tylko kolegów wykładowców, ale i studentów. W wytartej sutannie, spodniach od dresu i rozdeptanych butach nieokreślonej barwy wyróżniał się całkowitą niedbałością o wygląd. Jednak młodzież kochała „swojego" profesora – wuja Karola. Na Jego wykłady ciągnęły tłumy, oblepiając każdy wolny kawałek podłogi, liczni stali pod ścianami. Był ich przyjacielem, powiernikiem, kompanem. Odwiedzał chorych i udzielał bezzwrotnych pożyczek pieniężnych. Chodził na wycieczki i pływał kajakiem. Z tego też okresu pochodzą drukowane w Tygodniku Powszechnym teksty: „Katolicka etyka społeczna" i „Dramat słowa i gestu", drukowany pod pseudonimem, a poświęcony Teatrowi Rapsodycznemu. W tym samym czasie ogłasza esej na temat „Dekretu Gracjana" – bardzo wysoko oceniony zarówno w Polsce, jak i w Watykanie.

W połowie roku 1958 papież Pius XII podpisał nominację Karola Wojtyły na biskupa tytularnego Ombrii, a co za tym idzie – biskupa pomocniczego Krakowa. Fakt ten mocno zaważył na karierze naukowej ks. doktora Wojtyły. Obciążony dodatkowymi zajęciami na poważnym stanowisku, pracy naukowej mógł poświęcać coraz mniej czasu. Mimo to w roku 1960 ukazuje się jedna z najważniejszych, a na pewno w swoim czasie najgłośniejsza praca Karola Wojtyły – „Miłość i odpowiedzialność". Materiały do niej zbierał latami, głównie podczas wielogodzinnych rozmów z młodzieżą na wyprawach turystycznych. Najpierw jednak powstał na tej kanwie dramat „Przed sklepem jubilera", którego osnową były problemy małżeństw. Sztuka nosi podtytuł: „Medytacja o Sakramencie Małżeństwa".

Wydane w roku 1960 dojrzałe studium etyczne „Miłość i odpowiedzialność" okazało się więc rodzajem naukowego rozwinięcia dzieła literackiego. Objęło ono całokształt problematyki seksualnej i małżeńskiej w twórczości Wojtyły: problemów seksu, równouprawnienia płci w małżeństwie, anatomii, fizjologii i psychologii współżycia. Szczególnie ostatni rozdział wywołał sensację zarówno w kręgach kościelnych, jak i wśród intelektualistów. Poruszając te tematy, Wojtyła wykazał się niemałą odwagą. Żaden dotychczas polski biskup nie mówił tak otwarcie o sprawach, uchodzących wówczas za zakazane dla duchownych.

W dwa lata po „Miłości i odpowiedzialności" wydaje kolejną ważną pracę – fenomenologiczne dzieło „Osoba i czyn". Wielu zarzucało książce, że jest mało precyzyjna, niektóre tezy niedopracowane i trudne do zrozumienia. Podczas sympozjum filozoficznego w Lublinie została ostro skrytykowana. Krążył nawet żart, że „Osobę i czyn" zadaje się za pokutę wielkim grzesznikom. Sam autor narzekał, że polscy filozofowie nie doceniają jej. Będąc już Papieżem mówił o książce: „Nieraz sobie uświadamiam, jak bardzo przemyślenia tam zawarte pomagają mi przy spotkaniach z poszczególnymi osobami, a także przy spotkaniach z wielkimi rzeszami wiernych podczas moich podróży apostolskich. Ta formacja w kontekście kulturowym personalizmu uświadomiła mi głębiej, że każdy jest osobą jedyną i niepowtarzalną, a to dla kapłana, dla duszpasterza jest bardzo ważne."

„Osoba i czyn" zachwyciła jednak amerykańską filozofkę polskiego pochodzenia Annę Teresę Tymieniecką. Postanowiła poznać autora i specjalnie w tym celu przyjechała do Krakowa. I tak zaczęła się ich wieloletnia współpraca i przyjaźń. Namówiła kardynała na udział w Międzynarodowym Kongresie z okazji 700 – lecia śmierci św. Tomasza z Akwinu, który odbył się wiosną 1973 roku w Neapolu. Wojtyła wygłosił tam odczyt na temat osobowej struktury samodecydowania oraz wziął udział w kolokwium na temat fenomenologii.

Wkrótce za namową Tymienieckiej opublikowano angielską wersję pracy „Osoba i czyn". Książka wywołała duże zainteresowanie w środowisku amerykańskich filozofów. Społeczność naukowa zwróciła uwagę na arcybiskupa Wojtyłę. Kiedy więc w 1976 roku pojechał do USA na Kongres Eucharystyczny, spotkał się też ze społecznością myślicieli i naukowców. Referat, który wygłosił na Uniwersytecie Harvarda przyjęto entuzjastycznie. Szeroko rozpisywał się o nim „New York Times". Anna Tymieniecka przedstawiała Go wszędzie jako wielkiego męża stanu, zaś studentom opowiadała o Nim jako o nieznanym „geniuszu".

Biskup Wojtyła napisał w liście do profesora KUL – u: „Praca naukowa zbyt już opanowała moją świadomość. Inna rzecz, ile znajdzie się na nią miejsca w moim życiu. Jestem zdecydowany o nie walczyć. Biskupstwo jest bezcennym dziedzictwem nadprzyrodzonym po Apostołach, jednak i biskupi muszą żyć w epoce <naukowego światopoglądu>”. Na zajęcia ze studentami zupełnie zabrakło mu czasu.

W 1962 roku Wojtyła został krajowym duszpasterzem środowisk twórczych i inteligencji. Miał teraz ogląd całego polskiego Kościoła.

W czerwcu tego roku umiera arcybiskup Eugeniusz Baziak. Jest to kolejny moment przełomowy w karierze Karola Wojtyły. Już następnego dnia zostaje bowiem wybrany wikariuszem kapitulnym, mającym sprawować rządy nad archidiecezją krakowską do czasu mianowania nowego ordynariusza. Jednym z pierwszych doświadczeń na nowym stanowisku była potyczka z komunistycznymi władzami, które chciały odebrać budynek krakowskiego seminarium duchownego i przekazać go Wyższej Szkole Pedagogicznej. W drodze kompromisu ustalono, że WSP dostanie trzecie piętro, a seminarium będzie zajmować resztę gmachu.

Jesienią 1962 roku biskup Wojtyła wyjechał wraz z dziesięcioma polskimi biskupami do Rzymu na otwarcie pierwszej sesji Soboru Watykańskiego. Prace soborowe były dla Karola Wojtyły doświadczeniem niezwykle ważnym, pokazały mu bowiem, że ostra krytyka Kościoła w świecie pochodzi przede wszystkim z jego środka, nie zaś – jak uczyło go doświadczenie z komunistycznej ojczyzny – z zewnątrz, od ideologicznego wroga.

Biskup Wojtyła, choć najmłodszy z grupy, był najlepiej przygotowany do prac soboru. Stało się to poniekąd za sprawą „dobrze zorganizowanej siatki przyjaciół", która udostępniła mu pewne watykańskie dokumenty, choć teoretycznie nie miał prawa ich otrzymać. Okazało się, że sekretarzem prasowym soboru jest dawny kolega seminaryjny Wojtyły – Andrzej Maria Deskur. Przed rozpoczęciem obrad często dyskutują, spacerując po watykańskich ogrodach. Deskur przedstawia krakowskiemu biskupowi wiele osobistości z kurii oraz interesujących duchownych z całego świata.

Młody polski delegat, dzięki biegłej znajomości włoskiego i nieco tylko słabszej niemieckiego, francuskiego i angielskiego, a także ujmującemu sposobowi bycia, szybko zyskuje wielu przyjaciół. Kiedy 7 listopada bliżej nieznany biskup z Polski występuje po raz pierwszy przed zgromadzeniem, zadziwia nie tylko głębią przemyśleń, ale też nienaganną wymową łacińską. Zabiera głos kilkakrotnie. Jest gorącym orędownikiem odnowy w Kościele. Jako jedyny mówca w Bazylice każde swoje wystąpienie rozpoczyna słowami: „Szanowni ojcowie, bracia i siostry", podkreślając tym samym znaczenie obecności kobiet. Kilkakrotnie wygłasza w Radiu Watykańskim przemówienia, w których informuje słuchaczy o postępach prac oraz swoich osobistych przemyśleniach na temat soborowych przemian.

Młody polski biskup jest bardzo zadowolony z pobytu w Rzymie, zarówno z bogactwa duchowego, jakie Go wypełniało po soborze, jak też z nowych, cennych przyjaźni. Tę ważną zmianę w swoim życiu postanowił zaakcentować zdejmując okulary – od tej pory nie pokazuje się w nich w miejscach publicznych.

W grudniu 1963 roku, po zakończeniu drugiej sesji soboru, biskup Wojtyła spotkał się z rzymską Polonią, po czym udał się na pielgrzymkę do Ziemi Świętej. Wędrówka śladami Chrystusa i Apostołów zrobiła na nim duże wrażenie. Po powrocie do Krakowa znów popadł w konflikt z władzami. Protestując przeciwko brakowi zgody na budowę kościoła w Nowej Hucie przyjechał tam i w skromnej kaplicy, przy trzaskającym mrozie, odprawił pasterkę. Noworocznej homilii wysłuchało kilka tysięcy mieszkańców robotniczego osiedla.

30 grudnia 1963 roku papież Paweł VI mianował biskupa Wojtyłę arcybiskupem metropolitą krakowskim. Oficjalnie nominację ogłoszono w styczniu 1964 roku. Ks. doc. dr Karol Wojtyła został ordynariuszem krakowskim.

Zaraz po objęciu archidiecezji krakowskiej okazał się twardym arcybiskupem, silnie broniącym niezależności Kościoła. Liczne zajęcia duszpasterskie i zarządzanie diecezją dzielił Wojtyła z wyjazdami na kolejne sesje soboru. Po powrocie zawsze informował wiernych i księży o postępach prac w Watykanie.

Obok duszpasterstwa w archidiecezji krakowski metropolita zaangażował się w obchody jubileuszu Tysiąclecia Chrztu Polski. Uczestniczył w uroczystościach i ceremoniach w różnych miastach. Refleksje z obchodów zawarł potem w poemacie „Wigilia Wielkanocna 1966".

Po zakończeniu trzeciej sesji soboru, w listopadzie 1964 roku, arcybiskup Wojtyła udał się z grupą polskich biskupów na Sycylię, a potem ponownie do Ziemi Świętej. Po powrocie do Rzymu został przyjęty na prywatnej audiencji przez papieża Pawła VI, któremu m.in. opowiadał o swojej pracy podczas okupacji. Papież przysłał mu potem w dowód uznania i sympatii paliusz – specjalnie tkany pas z jagnięcej wełny, nakładany do stroju liturgicznego na ramiona i piersi.



(C) 1981 - 2024 Przedszkole nr 13 im. Jana Pawła II w Tarnobrzegu | realizacja medox.pl

Ta strona używa cookie m. in. w celach statystycznych. Dowiedz się więcej na ich temat i o zmianie ustawień w przeglądarce.
Korzystając z niniejszej strony, wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.